Niezwykle udany „Drapieżnik 2017”

45 wędkarzy na 24 łodziach rywalizowało dziś (sobota 30.09) w zawodach „Drapieżnik 2017”. Piękna słoneczna aura sprzyjała połowom. Naszym łowcom nie przeszkadzał nawet silny wschodni wiatr.

Wędkarskich emocji nie zabrakło. Sędziowie sklasyfikowali 10 załóg. To ci, którzy pokonali ryby. Te odzyskały wolność i po zważeniu, zmierzeniu oraz sfotografowaniu wróciły do swojego podwodnego domostwa.

Pierwsze miejsce w tegorocznym „Drapieżniku” wywalczył team Przemysław Kalinicz – Grzegorz Konrad. Drugie miejsce zajęli Paweł Hauszko i Krzysztof Wróbel, a trzecie para Robert i Jan Świechowie, czyli łowiący w teamie ojciec i syn.

Kolejne miejsca wywalczyli: Paweł Sochocki – Piotr Bobrowski, Mariusz Piekarski – Michał Sobański, Paweł Misztal (łowił indywidualnie), Wojciech Jażdżewski – Robert Pobojewski, Wojciech Idzikowski – Eugeniusz Kamycki, Jakub Dziuba – Andrzej Jażdżewski oraz Dawid Ziółkowski – Andrzej Pilzek.

Największego szczupaka (62 cm) złowił Paweł Hauszko.Z kolei największy okoń mierzył 39,5 cm, a jego szczęśliwym łowcą okazał się Wojciech Jażdżewski. Był też sandacz – jeden – o długości 52,5 cm, niewidziany od wielu lat na wędkarskich zawodach na Trzesiecku. Pokonał go Paweł Sochocki.

Dziś na Trzesiecku łowili nie tylko szczecineccy wędkarze. Do Szczecinka zjechali też ich przyjaciele, m.in. z: Koszalina, Człuchowa, Czarnego, Miastka, Mielna, Białego Boru, a nawet z wielkopolskiego Kurnika. To cieszy, bo Szczecinek i jezioro Trzesiecko są już uznaną i rozpoznawalna marką w środowisku nie tylko polskich wędkarzy.

Podium „Drapieżnika” zostało uhonorowane cennymi nagrodami rzeczowymi. Były też drobne upominki (gadżety wędkarskie) rozlosowane wśród wszystkich uczestników zawodów.

– Wszystkie sprawy organizacyjne wypaliły nam tak jak sobie wcześniej założyliśmy – mówi „Miastu z Wizją” Jarosław Liniewicz, sędzia główny „Drapieżnika”. – Koledzy bardzo chwalili organizację zawodów. To cieszy, bo zawsze chcemy i robimy wszystko, by jak najlepiej przygotować się do wędkarskiej rywalizacji i sprawnie ją przeprowadzić. Fama o „Drapieżniku” poniesie się wśród wędkarskiej braci. Za rok, taką mam nadzieję, nad Trzesiecko zjedzie jeszcze więcej wędkarzy.

Tekst i foto: Sławomir Włodarczyk